6.05.2020
Kultura w kwarantannie #3 - Mateusz Solarz
Kultura w kwarantannie #3 - Mateusz Solarz
Dziś będzie „na bogato”, swoje kulturalne rekomendacje przysłał nam Mateusz Solarz, nasz Przyjaciel i członek Rady Programowej fundacji. Z doświadczenia wiemy, że Mateusz zna najlepsze płyty, najciekawsze wykonania, najwybitniejszych artystów. I opowiada o tym tak, że chciałoby się do końca życia nie robić nic innego, tylko słuchać muzyki. Zapraszamy zatem na kolejny tekst z cyklu Kultura w kwarantannie, temat podjęty bardzo szeroko, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Mimo gorących chęci, nadmiaru wolnego czasu nie udało mi się w czasie kwarantanny doświadczyć, dlatego też moje polecenia będą raczej krótkimi umilaczami codziennych obowiązków, niż pełnometrażowymi wypełniaczami ciągnących się w nieskończoność wieczorów.
By rozpocząć w imię Boże proponuję jedną z moich ukochanych arii bachowskich. Gdy jej słucham, nawet padający w poziomie, marznący deszcz nie jest w stanie zmyć z mojej twarzy głupkowato-błogiego uśmiechu i zaburzyć przepełniającego mnie poczucia szczęścia i wdzięczności. Tu w pięknym, spokojnym wykonaniu Damiena Guillona:
Do czasów odosobnienia idealnie pasują występy solowe. W reakcji na przeładowane efektami i obsadą produkcje muzyczne często przychodził mi do głowy pewien rodzaj testu: zabierzmy jegomościowi LEDy, lasery, fajerwerki, tancerzy, sekcję rytmiczną i ekran z wizualizacjami, posadźmy go na krześle przed mikrofonem i posłuchajmy, co ma do przekazania. Całe szczęście wciąż są tacy, którzy przeszliby tę próbę pomyślnie, a należy do nich z pewnością Dave Matthews. Oto dowód. Polecam szczególnie wsłuchanie się we frapującą harmonię drugiego w kolejności utworu Here On Out. Co tam się wyprawia w basowych strunach gitary?! A do tego ten śpiew, raz potężny i ekspresyjny, kiedy indziej niezwykle subtelny, liryczny i delikatny.
Ponownie człowiek z jednym instrumentem, tym razem dość niezwykłym. To Sergey Malov grający szóstą suitę wiolonczelową Bacha na violoncello da spalla. Pierwszy raz komplet suit wiolonczelowych granych na tym instrumencie zarejestrował dla wytwórni Accent Sigiswald Kuijken. Pamiętam, że nie słuchało się tej płyty z przyjemnością – sprawiała wrażenie rejestracji prób nawiązania kontaktu ze zrekonstruowanym instrumentem, znalezienia z nim wspólnego języka. Równocześnie jednak towarzyszyło mi przekonanie, że oto zarejestrowano coś niesłychanie ważnego i przełomowego. I ogromny szacunek dla wykonawcy. Rozpoczęła się nowa era wiolonczelowa. W tamtym czasie na violoncello da spalla grały dwie osoby na świecie. Minęło kilka lat, przybyło osób grających, a i stopień zaprzyjaźnienia muzyków z instrumentem wzrósł. Dodatkowo źródła i wnikliwa analiza utworu zdają się wskazywać, że to właśnie na ten instrument była przeznaczona suita szósta, a odważniejsi twierdzą, że może i cały cykl.
Powagi dodaje fakt, że w komentarzach pod filmem możemy przekonać się o pozytywnym stosunku Mistrza do tej interpretacji:
A przy okazji: warto bliżej zapoznać się z projektem All of Bach prowadzonym przez Netherlands Bach Society, który sukcesywnie prezentuje wszystkie dzieła Jana Sebastiana Bacha w ciekawych, historycznie poinformowanych wykonaniach. Polecam jednak wyciszyć pierwsze 6 sekund każdego filmu – to jingiel serii, którego widz śledzący całe przedsięwzięcie będzie musiał wysłuchać ponad tysiąc razy. Warto oszczędzić nerwy ☺
Pora na koła ratunkowe. Na dni pełne stresu, lęku i nerwów polecam kojący głos Natalii Lafourcade:
A w momentach przygnębienia, zrezygnowania i braku sił: pełne energii, pomysłowe aranżacje zespołu Walk Off the Earth, poznanego dzięki zasłużonej dla Fundacji inCanto Magdalenie. Pozazdrościć Kanadyjczykom kreatywności, poczucia rytmu, umiejętności wokalnych, niecodziennego instrumentarium, a przede wszystkim pogody ducha!
A jeśli już jesteśmy przy coverach, nie mogę pominąć tego. Nigdy nie byłem fanem Depeche Mode, ale w wykonaniu tych czterech panów to i chętnie:
Jako że całość tej rekomendacji wyszła mało pobożnie, wróćmy na koniec do pryncypiów. Wszystkim sympatykom Fundacji inCanto znany jest z pewnością zespół Gesualdo Six. Na obecne czasy dobrze pasować będzie piękna kompozycja Johna Shepparda:
Libera nos, salva nos, justifica nos,
O beata Trinitas.
Jedyną wadą kompozycji jest zbyt krótki czas trwania. Ale można temu zaradzić: dobrze działa zapętlona.
Życzę nam wszystkim dużo piękna, pogody ducha, odporności nie tylko zdrowotnej oraz olbrzymich pokładów zaufania. Amen.
Jeżeli chcielibyście podzielić się z nami swoimi propozycjami, piszcie do nas. Czekamy na Wasze e-maile i wiadomości w mediach społecznościowych.