8.05.2020
Kultura w kwarantannie #4 - Łukasz Serwiński
Nie wiem jak Wy, ale ja już się pogubiłem. Kultura w sieci wylała niczym Wisła w 1997 i trudno się w tej fali powodziowej odnaleźć. Niby czasu w kwarantannie mamy teoretycznie więcej niż w tak zwanej „normalności”, ale staje się on chyba jeszcze cenniejszą walutą – wszak to, na co go poświęcimy staje się poważniejszą decyzją niż wtedy kiedy go po prostu mieliśmy za mało i wybory podejmowały się same. Wskazanie tego, co wartościowe i co przynosi satysfakcję, a nie tylko piekące uczucie, że znowu godzina, dwie, pięć przeciekły nam przez palce, staje się trudem, który trzeba i warto podjąć. Dlatego moich rekomendacji nie będzie wiele, a spośród nich wybierzcie tylko te, które rzeczywiście przyniosą Wam korzyść, radość lub relaks.
1. Pierwsza propozycja spodoba się szczególnie fanom muzyki dawnej. Early Music Sources to internetowy, anglojęzyczny kurs prowadzony przez Elama Rotema (szefa zespołu Profeti della Quinta). Znajdziecie w nim mnóstwo ciekawostek dotyczących zjawisk charakterystycznych głównie dla muzyki XVI i XVII wieku, podanych w bardzo przyjaznej, a nawet dowcipnej formie. Odcinki są stosunkowo krótkie, a narracja zadowoli każdego marudę – nawet najbardziej zblazowanego i niezainteresowanego. Zobaczcie chociażby ten niezwykle ciekawy odcinek demaskujący błędy w znanym i lubianym Miserere Allegriego:
2. Kiedy już po raz czwarty w tygodniu będziecie sprzątać, prasować i zastanawiać się czy aby firanki nie wymagają ponownego przeprania, warto mieć w uszach jakiś mądry czasoumilacz. Ja bardzo lubię słuchać audiobooków i w ten sposób nadrabiać czytelnicze zaległości. Na profilu Dominikanie Freta, na YouTube cyklicznie są publikowane Listy starego anioła do młodego o. Janusza Pydy OP. Wielu z Was o. Janusza (duszpasterza krakowskiej Beczki) przedstawiać nie trzeba. Nie każdy jednak wie, że o. Janusz jest jednym z nielicznych duchownych, który na poważnie wziął na warsztat angelologię. Chociażby dlatego, że to tak bardzo przemilczany wątek nauki Kościoła warto po Listy… sięgnąć. Nie pożałujecie:
3. Ostatnio mocno reklamowaliśmy na naszych Facebookach najnowszą publikację Graindelavoix – zespołu z Antwerpii, który gościliśmy w 2019 roku na Musica Divina. Każda kolejna ich płyta to artystyczne wydarzenie, które poznać wypada, jednak Tenebrae to chyba nawet coś więcej. Trzypłytowy album zanurza nas w dwa światy: liturgii Wielkiego Tygodnia (Tenebrae to dawna nazwa dla nabożeństwa, które dziś znamy jako Ciemne Jutrznie) oraz polifonii Carlo Gesualdo – księcia Venosy, mistrza madrygałów, awanturnika i mordercy, którego misterna twórczość fascynuje i wprowadza w stan niezwykle przyjemnego splątania zmysłów. Wszyscy, którzy słuchali płyty, największy opad szczeny notują przy fragmentach chorałowych – ja także, jednak zestawienie Lamentacji Jeremiasza, które znamy z Ciemnych Jutrzni z późnorenesansową wersją Gesulado sprawia, że te 3 godziny mijają w okamgnieniu.
Tutaj smaczna zajawka:
A cały album dostępny jest tu:
I tu:
4. Zupełnie na marginesie muzycznego i sakralnego wątku polecam wszystkim miłośnikom absurdalnego humoru Radiowizję MUMIO – specjalny „epidemiczny” projekt legendarnego, śląskiego kabaretu. Radiowizja to cykliczne spotkania na żywo z udziałem słuchaczy – w całości improwizowane przez Dariusza Basińskiego. Wszystko dzieje się na Facebooku i dostarcza niezwykłych emocji. Spotkania z Dżoheru, Szeherezadą i żółwiem Mufingu, gra w Matoła, jazzowe wędrówki po Stanach Zjednoczonych, częste bałkańskie wyprawy, węgierski folk, dużo współczesnych akordów, telefony od widzów i do widzów, spadająca płyta Dusko Lokina – słowem wszystko, co widz kultowy ceni w MUMIO. Towar nie dla każdego, ale koneserów namawiać nie trzeba. W każdą środę około 22:00 na Facebooku MUMIO. Poważne odstresowujące skutki uboczne.
5. W poprzednim wpisie Mateusz Solarz sprytnie zainicjował odważne rekomendacje, które nazwał „kołami ratunkowymi” (jeśli nie wiecie co miał na myśli odsyłam do jego WPISU). Jako, że nie jestem aż tak hojny, jak Mateusz, podrzucę tylko jedno, soczyste koło – Black Pumas. O, mamo! Jakie to smaczne i energetyczne! Austin, Texas, ciemny głos Erica Burtona i ten soul sączący się gęstą, czarną strużką, która trafia wprost tam gdzie teina i kofeina z naszych żył. Jeśli kwarantanna wysysa z człowieka siły witalne, to tutaj trochę ich odnajdziecie. Poza tym, jeśli ktoś debiutuje w takim stylu, to ja się boję myśleć, co będzie dalej.
Kiedy to wszystko się skończy? Kiedy się spotkamy i odkleimy od monitorów? Kiedy posłuchamy muzyki na żywo? Nie wiem – ale warto czekać i zachować zdrowie. Pod każdym względem.
PS Swoją drogą, bardzo ciekawe, czy to zachłyśnięcie „onlinem” na zasadzie wahadła nie sprawi, że jak już wrócimy do trybu sprzed pandemii nie staniemy się bardziej analogowi niż parę miesięcy temu? Dla mnie to ogromna pokusa.