25.05.2020

Kultura w kwarantannie #8 – Agnieszka Kosecka-Wierzejska

Wprawdzie możemy już wyjść do muzeum czy do biblioteki, niedługo będą otwarte kina i teatry, jednak kultura z internetu nie znika (zatem nie znika też cykl Kultura w kwarantannie), a być może przed nami wiele ciekawych projektów realizowanych właśnie z myślą o cyfrowym świecie. Będąc mamą dwóch maluszków, trudno mi śledzić na bieżąco dostępne online wydarzenia ze świata sztuki (m.in. z myślą o takich osobach powstał ten cykl, aby ułatwić im wybór), raczej sięgam po pewniaki – znane mi płyty, czy twórczość artystów, których cenię, albo klikam w to, na co (zazwyczaj) przypadkiem trafię w mediach społecznościowych. Zapraszam na moich ulubieńców, może i Wam umilą niejedną chwilę.

Domówka z Dwójką

Jeżeli miałabym wskazać jedno źródło, w którym warto szukać inspiracji nie tylko muzycznych, ale kulturalnych w ogóle, na pewno byłby to Program Drugi Polskiego Radia. Piękno ma różne oblicza, a każde z nich swoich sympatyków, w ramówce radiowej Dwójki każdy znajdzie coś dla siebie. Odbiciem tej różnorodności jest cykl kameralnych koncertów online Domówka z Dwójką (na antenie, stronie internetowej oraz Facebooku stacji). Od 18 kwietnia co sobotę o godz. 19, zamiast do sal koncertowych, dostajemy zaproszenie do domów, mieszkań, ogrodów zaprzyjaźnionych z Programem 2 PR muzyków, którzy dzielą się ze słuchaczami swoją twórczością. Przyznać muszę, że jest coś ujmującego w tych krótkich, bo około półgodzinnych recitalach, spotkania te wydają mi się niezwykle intymne nie tylko ze względu na to, że są „domowe”, ale też ze względu na repertuar: wybrany przez samych artystów, bardzo osobisty, pozwalający dostrzec inne oblicze muzyków znanych z koncertów w filharmonii. Ponieważ najbliższa mi jest muzyka wokalna, ogromnie ucieszył mnie recital niezwykle barwnego duetu: Jakuba Józefa Orlińskiego i Aleksandra Dębicza, w roli drugoplanowej – skarpetki w awokado!

Wszyscy lubimy piosenki, które znamy

Jest kilka płyt, które nie nudzą mi się od lat. Wracam do nich co jakiś czas, zwłaszcza, jak nie mam czasu na szperanie w nowościach, albo brakuje mi pomysłu, czego słuchać. To dla mnie takie nagrania idealne i choć na rynku jest mnóstwo nowszych wykonań tych samych utworów (dodam, że bardzo pięknych), to jednak nie do końca ukontentowana nimi, wracam do moich „perełek”. Pierwszą z nich jest płyta Handel: Dixit Dominus (1999!) wyk. Les Musiciens du Louvre. Co w tej płycie jest dobre? Wszystko: repertuar (mój ukochany Handel), orkiestra i chór (niezwykle sprawne) i – jak zwykle u Marca Minkowskiego, kierownika całego przedsięwzięcia – soliści, a raczej w tym przypadku solistki: Magdalena Kožená i Annick Massis. Ze stuprocentowym przekonaniem powiem, że ten projekt nie ma słabych stron, może poza jedną – za szybko się kończy.

A jeżeli komuś muzyka G.F. Handla jest równie bliska, jak mi, polecam książkę Christophera Hogwooda Handel (wyd. Astraia). Lektura lekka (pomimo rozmiarów) i przyjemna, atrakcyjna nie tylko dla muzyków i muzykologów, ale także dla miłośników twórczości kompozytora. 

Drugą pozycją z moich płytowych ulubieńców jest Bach, Cantatas Vol.22 wyk. The Monteverdi Choir, English Baroque Soloists pod kierunkiem sir. Johna Eliota Gardinera. I tak, jak Minkowski jest mistrzem w wyszukiwaniu młodych, wspaniałych solistów, tak Gardiner jest królem precyzji. Chór i orkiestra stanowią jeden organizm, niezwykle sprawny i punktualny, działający jak najwyższej klasy zegarek. Moim ulubionym utworem z tej płyty jest kantata Christ lag in Todes Banden (BWV4), której to Gardiner nadał zupełnie nowe brzmienie rezygnując z solistów, wszystkie partie powierzając chórowi. Szczególnie drugi wers Den Tod niemand zwingen kunnt nabiera szczególnej głębi i nasycenia właśnie dzięki zwiększonej obsadzie. Jeżeli znacie kogoś, kto nie lubi, bądź nie zna Bacha, ta kantata w tym konkretnym wykonaniu powinna to zmienić, jeżeli nie – przypadek jest beznadziejny.

Ostatnia w kategorii „znane i lubiane” jest opera-balet Les Indes galantes JeanaPhilippe’a Rameau, przy czym dokładnie mam na myśli spektakl z 1999 r. z Opera Nacionale des Paris, dyr. William Christie. Kilka lat temu to był hit internetu, głównie ze względu na kostiumy i choreografię, które budziły uśmiech (zdecydowanie z sympatii, bo do śmieszności im daleko). Myślę, że to konkretne wykonanie dla wielu odczarowało operę (przynajmniej barokową) i zobaczyli w tej formie to, czym była dla współczesnych, czyli dobrą rozrywkę. 

Zamiast gimnastyki

W internecie znajdziemy mnóstwo memów i żartów o dodatkowych kilogramach, które gromadzimy w czasie kwarantanny. Faktem jest, że przez kilka tygodni trudno było zadbać o aktywność fizyczną. Nie, żebym nie potrzebowała ruchu, ale zdecydowanie bardziej doskwiera mi brak aktywności wokalnej. Wprawdzie od kilku dni chóry i orkiestry mogą wznawiać działalność, jednak decydują się na to głównie zespoły zawodowe. Dla wszystkich, którym brakuje śpiewania, polecam kanał YouTube jednego z najlepszych zespołów wokalnych, Voces8. Znajdziecie tam kilka filmów z ćwiczeniami, które na pewno uchronią aparat wokalny przed „zardzewieniem”, pozwolą utrzymać kondycję, a może nawet pomogą pozbyć się złych nawyków.

Na kanale znajdziemy też kilka filmów, które określiłabym mianem „zabaw wokalnych”, doskonałych do rozwijania muzykalności, prowokujących do improwizacji, czy wymyślania własnych melodii i rytmów. Bardzo polecam nauczycielom muzyki, chórom i dyrygentom, i wszystkim lubiącym muzykować, dobra zabawa gwarantowana.

Kończąc, pozwolę sobie wyrazić nadzieję, że wszyscy spotkamy się niedługo na prawdziwym koncercie, w pięknym wnętrzu, a muzykę będziemy nie tylko słyszeć, ale też jej doświadczać. Pozostańcie zdrowi!

Podziel się naszymi informacjami