18.05.2020

Kultura w kwarantannie #7 - Mateusz Borkowski

Kultura w kwarantannie #7 - Mateusz Borkowski

Zapraszamy Was do zapoznania się z kolejnym tekstem z cyklu Kultura w kwarantannie, w którym znajdziecie muzykę, teatr i film, operę i musical, Lady Gagę i Monteverdiego, a to wszystko okiem Mateusza Borkowskiego, autora bloga Orfeum Borkowskiego, który podszedł do tematu nieco krytycznie i „pod włos”, ale za to zapewnił nam zajęcie na co najmniej miesiąc.

Eklektycznie. Klęska urodzaju vs. artystyczne ukojenie 

Zacznę od refleksji ogólnej. Różne działania kryjące się pod hasłem „kultura w sieci” śledzę od początku tego pandemicznego czasu i przyznam, że mam mieszane uczucia co do niektórych aktywności, zwłaszcza tych, które wychodzą spod ręki niektórych instytucji kultury. Poniekąd zgadzam się więc z sopranistką Simone Kermes, która w głośnym wywiadzie dla niemieckiej rozgłośni NDR Kultur stwierdziła, że kultura, którą oglądamy w sieci, jest obecnie marnotrawiona. Przy okazji nie boję się polecić najnowszej płyty artystki Inferno e Paradiso, na której obok arii Handla, Hassego, Bacha czy Caldary znalazły się piosenki Stinga, Lady Gagi czy Led Zeppelin w nietypowych, bo barokowych, aranżacjach. Każda z nich odnosi się do jednego z siedmiu grzechów głównych, bądź też jednej z odpowiadających im cnót.

Wracając do kultury online, mam chwilami wrażenie, że niektóre instytucje biorą udział w wirtualnych zawodach o to, kto wyprodukuje więcej treści, kto będzie fajniejszy (czasami z opłakanym skutkiem), wreszcie kto opublikuje to szybciej. Czy o to na pewno w tym chodzi? W ściganiu się na lajki łatwo zapomnieć o jakości, łatwo też zanudzić odbiorców, którzy są teraz wręcz bombardowani filmikami, streamingami, spektaklami, a co za tym idzie – „przebodźcowani”. W efekcie prowadzić to może zwyczajnie do zmęczenia tym niewątpliwym kulturalnym urodzajem. Warto więc zachować umiar i zdrowy rozsądek, bo czasami co za dużo, to niezdrowo. Równocześnie widzę, że najciekawsze i najbardziej bezpretensjonalne propozycje płyną przez internetowe łącza od samych artystów, którzy swoimi występami nie tylko przypominają nam o sobie, ale dodają otuchy, rozweselają, albo pokazują swoje nieznane dotąd oblicza. W każdym razie robią to nie dla poklasku, ale z wewnętrznej potrzeby dzielenia się tym, co im w sercu gra.

Zamiast codziennej prasówki

W obecnej sytuacji moim codziennym rytuałem stało się odwiedzanie profili artystów, którzy mają coś ciekawego do przekazania. To lepsze niż nerwowe sprawdzanie niusów. Odwiedzam więc facebookowe profile wokalistek: Betty Buckley, Liz Callaway (@LizCallawayOfficial), śledzę filmiki piekielnie inteligentnej Jamie Lee Curtis (@curtisleejamie), która jak mało kto potrafi mnie rozbawić. Przy okazji dowiedziałem się, że ta wybitna aktorka wywodząca się ze słynnej aktorskiej rodziny, jest też cenioną autorką literatury dla dzieci. W poszukiwaniu dobrego humoru zerkam też na smakowite twitterowo-piwniczne (dosłownie!) występy Patti LuPone, czy w końcu na anegdoty legendarnego skrzypka Itzhaka Perlmana (@itzhakperlmanofficial), którymi dzieli się na Instagramie. 

Odskocznią i ukojeniem bywają dla mnie zupełnie niezwiązane z muzyką wielowarzywne filmiki Małgorzaty Ostrowskiej – właśnie z powodu ciepła jakie daje swoimi wypowiedziami. Tęsknię za muzyką na żywo, to oczywiste. Z dłuższych form obejrzałem pełen unikatowych, syntezatorowych brzmień występ funkowo-soulowo-jazzowego tria Ani Szarmach. Polecam też koncerty pianisty Marcina Maseckiego, który prosto ze swojego berlińskiego mieszkania, przybliża różne style z historii muzyki, także te jazzowe. Robi to oczywiście po swojemu – znakomicie, trochę nonszalancko, z humorem. 

Bułgarskie śpiewy, Joni Mitchell i Malipiero

Muzyka, która mi ostatnio pomaga i jednocześnie inspiruje, to wykonywane białym głosem archaiczne śpiewy członkiń słynnego bułgarskiego chóru Le Mystere des Voix Bulgares (@lemysteredesvoixbulgares), czy różne gatunki amerykańskiej muzyki korzeni – od country, przez americanę, bluegrass aż po bluesa. Bywa, że przed snem poznaję twórczość Joni Mitchell, z kolei z tzw. „klasyki” odkrywam dzieła Giana Francesca Malipiera. Szczególnie polecam kilka jego utworów, napisanych w XX wieku w stylu dawnych mistrzów, m.in. Vivaldiana czy Gabrieliana. Przy okazji niezła lekcja historii muzyki.

Teatr zaangażowany, opera i musical

Nie oglądam operowych streamingów, ani żadnych archiwalnych spektakli. Jeśli teatr to tylko na żywo, więc trochę sobie poczekam, trudno. Ten „nagrany” traci dla mnie całą swoją energię i klimat. Każdego tygodnia czekam za to na skłaniające do refleksji improwizowane miniatury Joanny Szczepkowskiej w tworzonym przez nią na czas pandemii Teatrze Pudło (@TeatrNaDole).
Najlepiej w sieci broni się taka kultura i takie jej przejawy, które z myślą o tym miejscu zostały stworzone, a nie przeniesione żywcem ze świata analogowego 1:1. Pozytywnym i w dodatku instytucjonalnym przykładem tego jak tworzyć wartościową kulturę z myślą o Internecie jest cykl operaOK! Warszawskiej Opery Kameralnej, którego kuratorem jest reżyser i dramaturg – Tomasz Cyz. Przygotował on cykl premierowych video-instalacji barokowych i klasycznych oper realizowanych teraz, w czasie izolacji. To rzeczywiście nowa jakość artystyczna w sieci, wystarczy obejrzeć Orfeusza Monteverdiego.

Jako miłośnik musicali rekomenduję edukacyjny cykl na YouTube Profesor Z prezentuje, w którym Marcin Zawada z Akademii Muzycznej w Łodzi z pasją i charakterystyczną dla siebie swadą opowiada o musicalowym świecie. Są soczyste anegdoty, dygresje i dużo wartej poznania muzyki.

Broadway jak wiadomo zamknięty na cztery spusty, ale i na to można znaleźć jakiś sposób. New York Times serwuje trochę wiedzy i historie kryjące się za najciekawszymi teatrami dzielnicy. Z takiej propozycji wirtualnego zwiedzania skorzystała nawet rodowita nowojorczanka, zdobywczyni nagrody Tony Cyndi Lauper, która chwaliła się tym na swoim Facebooku. Sama czas w pandemii wykorzystuje na pisanie muzyki do nowego musicalu opartego na kultowej już komedii Mike’a Nicholsa – Pracująca dziewczyna.

Domykając teatralny temat, 22 marca tego roku 90. urodziny obchodził najwybitniejszy żyjący twórca amerykańskiego teatru muzycznego, niezwykły erudyta, wielki humanista, człowiek który zrewolucjonizował musical – Stephen Sondheim. Nic więc dziwnego, że największe gwiazdy nie tylko Broadwayu, ale i Hollywood, postanowiły uczcić ten fakt wyjątkowym koncertem w sieci, w dodatku w pięknej i wysmakowanej rysunkowej oprawie wizualnej. W benefisie wystąpili m.in. Meryl Streep, Audra McDonald, Patti LuPone, Lin-Manuel Miranda, Neil Patrick Harris czy Bernadette Peters. Warto!

Webinary, dokumenty i wirtualne podróże

Nie wypiekam chleba, ale za to lubię śpiewać w zaciszu domowym. Po latach przerwy odkrywam ponownie uroki jazdy na rowerze, ciesząc się zwłaszcza z namiastki wolności, jaką teraz daje. Poza pracą i spędzaniem czasu ze swoimi zwierzętami, od czasu do czasu biorę też udział w webinarach. Wybieram te dotyczące psychologii i oczywiście kultury. Ciekawostek podróżniczych – tych związanych z historią naturalną i architekturą szukam na portalu Atlas Obscura.

Na internetowych łamach kulturalnego targowiska próżności, kultowego Vanity Fair, przeglądam rozsławioną przez to pismo wersję kwestionariusza Prousta. Niby prosta forma znana od dziesiątek lat, a można dowiedzieć się naprawdę ciekawych rzeczy. Szkoda, że w polskiej prasie o tej intelektualnej zabawie jakby zapomniano.

Z filmów wybieram klasykę, kino noir, a ostatnio także dobre horrory. Chętniej niż zwykle sięgam też po rozmaite dokumenty – obejrzałem kilka dotyczących sytuacji reżyserek w Hollywood (Ale Kino+). Z kolei na Netfliksie oglądnąłem wzruszający dokument Here I Am o ikonie country – Dolly Parton.
Co do seriali, zabieram się właśnie za izraelski Shtisel o rodzinie ortodoksyjnych Żydów mieszkającej w konserwatywnej części Jerozolimy. Niezależnie od siebie poleciły mi go trzy różne osoby, więc coś musi być na rzeczy. Na pewno zamierzam to sprawdzić.

Z innych planów – w najbliższym czasie planuję skorzystać z otwarcia galerii i muzeów – na mojej liście jest Międzynarodowe Centrum Kultury i znakomicie zapowiadająca się wystawa Rośliny i zwierzęta. Atlasy historii naturalnej w epoce Linneusza. Czyż nie wygląda to pięknie?

Dla relaksu spróbowałem ostatnio układania puzzli – nie wiedziałem, że można to robić online, choć chyba te analogowe są bardziej wciągające. Blisko dwumiesięczna izolacja sprawiła też, że tęsknię do przyrody. Kiedy spacery to za mało, jest też i na to rozwiązanie. Przed snem próbuję różne odgłosy morza i deszczu, które można znaleźć na Spotify i YouTube. Polecam szczególnie na tym pierwszym (np. Sea Waves Sounds, Night Rain), gdyż po wygaszeniu ekranu pożądane przez nas dźwięki nie milkną.

Tak przedstawiają się moje rekomendacje, można z nich skorzystać, można je zignorować. Niezależnie od tego, róbcie w tym czasie, który niejako „dostaliśmy” w prezencie, przede wszystkim to, na co naprawdę macie ochotę, to, co podpowiada Wam Wasz wewnętrzny głos. Ten czas jest dla Was i to Wy najlepiej wiecie jak go dobrze wykorzystacie. Wszystkiego dobrego!

Mateusz Borkowski
muzykolog, publicysta muzyczny
autor bloga Orfeum Borkowskiego

Jeżeli chcielibyście podzielić się z nami swoimi propozycjami, piszcie do nas. Czekamy na Wasze e-maile i wiadomości w mediach społecznościowych.

Podziel się naszymi informacjami