1.09.2020

Oko na Kulturę – wrzesień 2020

Oko na Kulturę – wrzesień 2020

Drugiego odcinka cyklu Oko na kulturę nie będziemy specjalnie zapowiadać, żeby nie psuć przyjemności odkrywania. Mamy jedynie nadzieję, że miło spędzicie czas z nami i naszymi rekomendacjami. Życzymy samych zachwytów!

Justyna

Powiadają, że „w przyrodzie nic nie ginie”, mówią też, że „w przyrodzie równowaga musi być”. Tych dwóch zjawisk osobliwie teraz doświadczam w kontekście czasu, gdyż ilość pracy jaka na mnie spłynęła w ostatnich dniach jasno wskazuje, że przyszedł czas odkupienia za te epidemiczne miesiące, które spełzły w zwolnionym tempie. Dlatego dla wszystkich, którzy podzielają mój los, mam dziś propozycję nieco z pogranicza sztuki sensu stricto, za to niesamowicie sycącą estetycznie i świetną na chwilowe oderwanie od pracy – blog architektoniczny „nowoczesna STODOŁA” (www.nowoczesnastodola.pl). Autor bloga, Ireneusz Polaczek, w odpowiedzi na postępujący chaos w polskim budownictwie domów jednorodzinnych, zaczął opisywać domy z całego świata, które budowane są w oparciu o tradycję architektoniczną terenu lub są też oryginalnymi dawnymi zabudowaniami (m. in. właśnie stodołami), ale przerobionymi według współczesnych prawideł. Można tu zarówno zaczerpnąć inspiracji, dowiedzieć się czegoś o nowoczesnej architekturze pozamiejskiej w innych krajach, o historii przebudowywanych budynków, albo jak ja: po prostu wejść, podglądnąć i nasycić oko.

Daniel

Z zespołem Alamire spotkaliśmy się kilka lat temu, podczas ich pierwszej wizyty w Polsce. Od wielu też lat śledzę podejmowane przez nich projekty muzyczne, które zawsze są godne uwagi, bo to nie tylko świetni śpiewacy, ale także wyjątkowo świadomi interpretatorzy muzyki dawnej. Najnowszy minialbum Alamire zawiera tylko jedną kompozycję: Media vita in morte sumus Johna Shepparda, jednego z najwybitniejszych twórców epoki Tudorów, który zmarł w połowie XVI wieku, w czasie panującej wówczas epidemii grypy.

Zespół Alamire pod kierownictwem znakomitego badacza muzycznych źródeł – Davida Skinnera, przygotował zupełnie nowe odczytanie tej kompozycji, uwzględniając jej liturgiczną funkcjonalność. Po wnikliwych pracach badawczych zrekonstruowali na nowo zapis tego niezwykłego sześciogłosowego motetu, którego partyturę udostępniają dla wszystkich zainteresowanych. Ich interpretacja tej muzyki – jak zwykle – jest niezwykle przemyślana i jednocześnie zachwyca znakomitym brzmieniem.
Płytę można można odsłuchać nieodpłatnie w serwisach streamingowych lub zakupić, z czego całkowity dochód przekazany zostanie dla potrzebujących w czasie pandemiii.

Agnieszka

Zaplanowałam sobie, że tym razem napiszę o Marco Beasley’u, pochodzącym z Neapolu tenorze i muzykologu, specjalizującym się w muzyce włoskiego baroku. Jakież było moje zdziwienie, kiedy szukając utworów w jego wykonaniu, które mogłabym tutaj zaprezentować, odkryłam, że na YouTube wrócił jeden z moich ulubionych koncertów: La Bella Noeva (Marco Beasley & Ensemble Accordone, Festival de Maguelone 2011). Właściwie mogłabym tutaj wkleić link i na tym zakończyć tę wypowiedź, ponieważ – jestem o tym przekonana – jak się pana Beasleya usłyszy, wszelkie słowa stają się zbędne, pozostaje jedynie niezbyt inteligentny wyraz twarzy wyrażający pomieszanie zachwytu i tęsknoty. Postaram się jednak wytłumaczyć z tego wyboru. Zacznę od tego, że Marco Beasleya nie wystarczy słuchać (choć jego płyty zdecydowanie polecam), na Marco Beasleya trzeba też patrzeć. Wszystkie uczucia i emocje, które wyśpiewuje swoim ciepłym i świeżym w brzmieniu głosem, nabierają dodatkowej treści w niezwykłej ekspresji jego twarzy i całego ciała. Proszę nie myśleć, że to jakiś rzucający się po scenie egzaltowany Włoch, mam na myśli raczej trudno uchwytną wyrazistość podkreślającą to, co słyszymy w dźwiękach. Oglądając jego koncert, zobaczycie Państwo, że wykonuje utwór jeszcze zanim zacznie śpiewać, gra milcząco razem z instrumentalistami. Oczywiście w utworach żywiołowych i dynamicznych artysta pozwala sobie na nieco więcej, przyznam jednak, że mnie szczególnie ujął utworami bardziej lirycznymi i – ponownie – nie chodzi mi o jakąś przesadną tkliwość, tylko głęboką uczuciowość, niezwykłą czułość. A oto wspomniany koncert (nieprzekonanym polecam utwory Alleluja: omnis spiritus laudet Dominum [38:32] i La bella noeva [46:55]):

Ania

Książka, którą chciałabym polecić w tym miesiącu, nie jest najnowszą pozycją, ale być może trafię do kogoś kto jeszcze po nią nie sięgał lub zachęcę do ponownego zanurzenia się w lekturze. Autorką i narratorką Opowieści dla przyjaciela jest znana i ceniona polska poetka Halina Poświatowska. W Opowieści dla przyjaciela Poświatowska refleksyjnie odsłania swój świat, w którym mimo choroby i lęku, a może właśnie im na przekór, jest miejsce na miłość i twórczość, a spod trudności wybija się wielka chęć życia. Słowa autobiografii kierowane do tytułowego przyjaciela, mogą być tak naprawdę myślami dedykowanymi każdemu z czytelników. Dobrej lektury!

Łukasz

Dzisiejszą rekomendację zawdzięczacie nie mnie, ale tak naprawdę Agnieszce, która zachęciła mnie do sięgnięcia po nagrania świetnego polskiego klarnecisty, Pawła Szamburskiego. Rozpocząłem od płyty Ceratitis Capitata. Mogę śmiało stwierdzić, że prócz ekscentrycznego tytułu, album przyniósł same smakowitości – jest to bowiem świetnie improwizowana stylistyczna podróż przez świat pięciu wyznań (katolicyzmu, judaizmu, islamskiego sufizmu, bahaizmu i prawosławia) – bardzo intymna i wciągająca wędrówka.
Aż trudno uwierzyć, że Paweł Szamburski to samouk – myślę, że ten fakt kompletnie nie ma znaczenia dla komfortu słuchacza i może pozostać tylko ciekawostką. A co do tytułu – jeśli ktoś nie jest wziętym biologiem to nie ma szans by go samodzielnie rozpoznać (oznacza bowiem gatunek śródziemnomorskiej muchy, która w czasie nagrań jednego z utworów usiadła na mikrofonie), nie ma też żadnych szans by go zapamiętać, a w dodatku, jeśli ktoś (tak jak piszący te słowa) ma wybredne poczucie humoru, to i dowcipu nie załapie.
Z „muszej” płyty polecam najbardziej utwór Orthodox, w którym odnalazłem bliskie mi dźwięki… tak około 2:30’ – kto zgadnie co to za melodia?

Marta

Kromer Festival Biecz odbył się w lipcu, ale w tym roku każdy kto nie miał wtedy czasu, może posłuchać koncertów przez Facebooka. Na profilu naszych Przyjaciół znaleźć można wszystkie nagrania. Rzeczywistość pandemiczna sprawiła, że słuchacze zostali zaproszeni przez artystów do ich świata, lubianych czy ważnych dla nich miejsc – to dodatkowa wartość udostępnionych filmów.
Mam ogromną nadzieję, że w przyszłym roku spotkamy się w Bieczu, a nie przed ekranami komputerów. Ale póki nie jest to możliwe, cieszmy się taką wersją koncertów.

Podziel się naszymi informacjami