2.04.2019
On poniósł grzechy wielu
Nie przestaje mnie poruszać obraz Pietera Breugla starszego Droga krzyżowa. Nie czas i nie miejsce, by dokonywać dogłębnej interpretacji tego bogatego w symbolikę dzieła, chcę jednak odwołać się do jednej rzeczy, narzucającej się już przy pierwszym kontakcie z tym obrazem.
Mam na myśli życie ludzi toczące się jak gdyby nigdy nic, podczas gdy rozgrywa się najbardziej niezwykły dramat w dziejach świata – oto odrzucony i wyśmiany przez ludzi, ledwie żywy po morderczym ubiczowaniu Bóg, niesie krzyż na miejsce swojej ostatecznej kaźni. Wydawałoby się, że wobec tak porażającego misterium, cała rzeczywistość powinna wstrzymać oddech i skierować swój wzrok na tego przedziwnego Boga-Człowieka, torturowanego przez tak bardzo umiłowanych przez Niego ludzi; na tę Niekochaną Miłość, jak w swym słynnym dramatycznym wołaniu, ujął to św. Franciszek z Asyżu.
Nic takiego jednak się nie dzieje podczas ostatniej ziemskiej wędrówki Mistrza z Nazaretu: Bóg umiera, grupka żołnierzy troszczy się, by droga krzyżowa zakończyła się śmiercią, część tłumu patrzy z satysfakcją jak przegrywa Ten, który śmiał zakwestionować ich wizję Boga, religijności i świata, część tłumu czeka pewnie na znak z nieba, inni zapewne nie dowierzają, że za miłość, dobroć i mądrość, można odpłacić nienawiścią, złem i bezsensownym okrucieństwem.
Dla wielu innych, męka i śmierć Chrystusa były i są tylko kolejnym z dziejowych epizodów, o którym lepiej zapomnieć i wrócić do swojego życia. Wszak ból, cierpienie, odrzucenie i osamotnienie nie są czymś godnym wspominania. Dlaczego więc chrześcijanie, zamiast skupić się wyłącznie na świętowaniu zmartwychwstania Chrystusa, które wyznają, nieustannie rozpamiętują Jego mękę i śmierć?
Myślę, że odpowiedzią jest po prostu kontakt z rzeczywistością. Życie chrześcijanina jest już przeniknięte Boskim Życiem Zmartwychwstałego Chrystusa, ale rozgrywa się w świecie, który ciągle podlega prawu nieustannego rodzenia się i umierania oraz związanego z nim cierpienia. Kiedy wszystko dobrze się układa, owszem, łatwo celebrować „zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią” i śpiewać radosne psalmy uwielbienia. Kiedy jednak naszym udziałem staje się choroba, odrzucenie, niestabilność życiowa i miliony innych dramatów, myśl o obiecanej niebieskiej nagrodzie staje się szalenie odległa i nierealna. Znacznie bliższy, staje się wtedy Bóg, który nie dokonał naszego odkupienia w białych rękawiczkach, z pozycji tronu swojego majestatu, ale przez tajemnicę wcielenia zjednoczył się z każdym naszym cierpieniem. Nie narzuca nam tego faktu i nie ma pretensji, jeśli nie dostrzegamy tego. Staje się jednak bezcennym źródłem siły i wewnętrznego pokoju dla każdego, kto zaufa, że w chwilach największej życiowej ciemności warto spróbować oderwać swój wzrok od własnego nieszczęścia i przenieść go na współcierpiącego z nami Boga.
Świetnie rozumieli to od wieków ludowi twórcy, piszący niezliczone utwory pełne naturalistycznych opisów cierpienia Chrystusa, przeniknięte smutkiem i skruchą. Pieśni te mają tę niezwykłą własność, iż nie są wyłącznie sentymentalnymi, wzruszającymi lamentacjami. Wykonywanie ich w duchu modlitwy, zawsze stanowi misterium, prowadzące uczestnika od estetycznego poruszenia ich surowym pięknem, przez współodczuwanie z męką Chrystusa i – zaryzykuję twierdzenie – „mistyczne zjednoczenie” z nią własnych życiowych cierpień oraz przez żal z powodu własnej grzeszności, która doprowadziła do śmierci Jezusa, aż po oczyszczające doświadczenie głębokiej nadziei, że w każdym krzyżu, jest już początek zmartwychwstania.
Wielki Post to najlepszy czas, by przez różne formy kontemplacji Męki Pańskiej wejść w głąb tego misterium. Jedną z propozycji pomocnych do wejścia w opisane wyżej doświadczenie jest organizowany przez Fundację inCanto projekt pasyjny na wokal (Jakub Figus / Zuzanna Kozłowska) i lirę korbową (Maria Klich). Duet wykona tradycyjne polskie pieśni pasyjne, których kontemplacyjne, lecz zarazem ekspresyjne walory, uwydatni organiczne współbrzmienie ludowego, białego głosu i liry korbowej. Całości wydarzenia dopełnią starotestamentalne proroctwa przepowiadające Mękę Mesjasza, recytowane przez aktorów Marka Wolnego i Jakuba Kosiniaka.
Niech podsumowaniem tej refleksji, będą słowa jednej z pieśni, które usłyszymy podczas wspomnianego wyżej wydarzenia:
Weźmyż to każdy w swą głowę,
Najdroższą śmierć Jezusowę;
Rozmyślajmy ją serdecznie,
Będziem z nim królować wiecznie.
Amen.
Dominik Dubiel SJ
AMDG